Łagodne, spokojne cieszenie się chwilą obecną

Ze względu na pandemiczne obostrzenia, Jan Baszak i Wiktoria Walendzik, od lat przyjaźniący się i współdziałający na polu sztuki, nie mogli spotkać się na miejscu, by wspólnie pracować nad zaplanowanym wcześniej projektem. Aby dać wyraz związanym z tym emocjom, przede wszystkim wzajemnej tęsknocie, postanowili wysłać do galerii w muzeum stworzone przez siebie rzeźby psów – pełnych wiary, nadziei i miłości istot, które towarzyszą ludziom podczas domowego zamknięcia.


Umieszczone w przeszkolonej przestrzeni wystawienniczej zwierzęta mogły więc odgrywać role awatarów, dzięki którym ludzie zachowują symboliczną bliskość, pokonując ograniczenia narzucone przez sytuację. Mogły też jednak przywoływać na myśl obraz przyszłości bez człowieka, postapokaliptycznych i postludzkich czasów – życia biologicznego, które odrodzi się i zamanifestuje swoją witalność w uwolnionych od ludzkiej obecności przestrzeniach planety. W optymistycznym, sentymentalnym i terapeutycznym przekazie pracy pobrzmiewała więc nuta depresyjna, anarchistyczno-nihilistyczne „no future!” oraz chęć ucieczki przed tym, co się dzieje się i co jeszcze może się zdarzyć.


Wystawę, przeznaczoną dla ludzi i psów, można było oglądać z ulicy, przez szybę, w podcieniach budynku MS1.


Podróże do miejsc z widokiem na końce światów. Galeria Czynna w Muzeum Sztuki wątkiem przewodnim cyklu wystaw były mnogie i wieloznaczne „końce świata”, nawiedzające dziś ze wzmożoną siłą naszą zbiorową wyobraźnię. Mogą one oznaczać koniec pewnego świata – „świata, jaki znamy”, ale też koniec świata ludzkiego. Może to być koniec jako kres czasowy, ale też przestrzenny. Może to być koniec jako katastrofa, ewolucja, transformacja – lub też wyczekiwanie początków czegoś nowego. Z końcem świata może kojarzyć się pandemia, związane z nią chwilowe spowolnienie globalnej maszynerii gospodarczej („świat się zatrzymał”), nadzieje (płonne…), że powrót do starego neoliberalnego świata nie będzie już możliwy, jak i wyobrażenia „złej natury, która mści się na człowieku”. Koniec świata to również nieuchronnie postępująca katastrofa ekologiczna, widmo nieodwracalnych zmian klimatycznych na Ziemi. Pobudza ona wizje świata postludzkiego, nawiązujące zarówno do poetyki postapokaliptycznej, jak i bliżej nieokreślonej symbiozy człowieka z upodmiotowioną przyrodą. Może też jednak generować futurologiczne fantazje trwania, akceleracji i dalszej ekspansji kapitalistycznej logiki poza ziemskimi krańcami geograficznymi i granicami biologicznymi – łatwiej wszak wyobrazić sobie koniec świata (ludzkiego lub ziemskiego) niż koniec (świata) kapitalizmu. Być może więc wszystkie te końce świata i związane z nimi obrazy maskują brak innej wizji – naszą niezdolność do wyobrażenia sobie kresu świata, w którym panują ekonomiczne nierówności, niesprawiedliwość społeczna i łupieżcza eksploatacja przyrody. Wciąż jednak istnieje szansa, że gdzieś na krańcu tego świata wydarzy się coś, co przyniesie radykalną odnowę imaginariów społeczno-politycznych i zapoczątkuje zupełnie inny, niewyobrażalny świat.


Jan Baszak (ur. 1994 r.) mieszka i pracuje w Szczecinie. Zajmuje się głównie rysunkiem, rzeźbą i instalacją. Interesuje się podrobionym designem, długotrwałą dłubaniną, choreografią codzienności, którą narzuca architektura oraz tworzeniem kopii. Jest członkiem kolektywu Młode Suki (Iga Świeściak, Grażyna Monika Olszewska), z którym performuje, tańczy, śpiewa i szyje. Od 2020 roku jest asystentem Artura Malewskiego w Pracownii Rzeźby i Działań Przestrzennych na Akademii Sztuki w Szczecinie. 


Wiktoria Walendzik (ur. 1994 r. w Łodzi) zajmuje się instalacją, rzeźbą i rysunkiem. Absolwentka kierunku sztuka mediów Akademii Sztuki w Szczecinie. Finalistka konkursów Fundacji Grey House, Project Room 2019 CSW Zamek Ujazdowski oraz Artystyczna Podróż Hestii. Uczestniczka wystaw indywidualnych i zbiorowych, m.in. w Gdańskiej Galerii Miejskiej, BWA Warszawa, Galerii Szarej w Katowicach, w Instytucie Polskim w Berlinie.

Łagodne, spokojne cieszenie się chwilą obecną